niedziela, 22 czerwca 2014

Psie kłaczki

Psie kłaczki
Misio
Dzisiaj poczułam się całkowicie pokonana, w dodatku na własnym terenie. Przez.. wszechobecne fruwające psie kłaczki! I to już kilka godzin po odkurzeniu podłóg i foteli. Nadszedł czas definitywnego pożegnania złudnej nadziei, że mój Misio będzie intensywnie gubił sierść tylko dwa razy do roku..


Zanim zamieszkałam z pieskiem zaczęłam wypróbowywać teorię porządkowania własnego życia poprzez pozbywanie się chaosu w bezpośrednim otoczeniu. Pod wpływem tego eksperymentu, moje mieszkanie przestało przypominać nieogarnięte lokum zabieganej singielki i sukcesywnie stawało się coraz bardziej przyjaznym azylem. Naprawdę moim miejscem, w którym odzyskiwałam energię po przedarciu się z pracy (jeszcze wtedy na etacie) przez popołudniowe korki. Byłam pewna, że na zawsze zdobyłam umiejętność panowania nad swoim domostwem.


Aż pewnego dnia.. wprowadził się Misio. Ze swoją puchatą radością, energią i bezwarunkową miłością. No dobrze, przesadziłam - może trochę uwarunkowaną smakołykami :-)
I oczywiście teraz dom staje się naszym wspólnym miejscem, w którym coraz więcej przestrzeni zdobywa słodki i konsekwentny w walce o swoje prawa labradorek!

Ceną za to, że każdego ranka wita mnie merdający radośnie ogonek są podstępne macki chaosu wkradające się tu i ówdzie w moje (przepraszam - nasze) cztery kąty.  I.. wszechobecne fruwające psie kłaczki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz się podpisać tylko imieniem lub nickiem - wybierz
Komentarz jako: Nazwa/adres URL
Możesz wpisać tylko nazwę (np. imię)