niedziela, 24 sierpnia 2014

Osobisty "Sklepik z marzeniami"

Duże wrażenie zrobiła na mnie przeczytana kilka lat temu książka Stephena Kinga „Sklepik z marzeniami”. I to nie z uwagi na mistrzowsko stopniowanie napięcie, którym może się poszczycić wiele horrorów napisanych przez tego autora.
Intrygujący był dla mnie wątek subiektywnego postrzegania wartości poszczególnych rzeczy przez pryzmat własnych doświadczeń, wspomnień i niespełnionych pragnień.
Kolejni bohaterowie ulegali intrygom diabolicznego sprzedawcy, kiedy nie byli w stanie zapłacić żądanej ceny za wypatrzony w sklepiku przedmiot obsesyjnego pożądania. Doprowadzając do zguby siebie, osoby z najbliższego otoczenia i całe miasteczko, nie byli świadomi, że „ich najcenniejszy skarb” w oczach postronnych obserwatorów jest bezwartościowym, niemal niezauważalnym śmieciem.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Zarządzanie kryzysowe w domu

Zarządzanie kryzysowe śwetnie się sprawdza w nagłych przypadkach. Skutecznie reagujesz na "spadające" sytuacje, wydarzenia i okoliczności. Błyskawicznie oceniasz dostępne środki i atuty, ustalasz priorytety, podejmujesz decyzje, koncentrujesz całą energię na 1-3 najpilniejszych zadaniach i.. wychodzisz cało z opresji.
Jeśli jednak jest to Twój podstawowy sposób na życie, to.. sam prowokujesz kolejne kryzysy. Twoje życie posłusznie dostosowuje się do Twojego stylu zarządzania.
Jak to się ma do porządku w domu? Można traktować swoje mieszkanie jako permanentną "strefę kryzysu". Wygląda to mniej więcej tak: masz "fazę" i zapał - sprzątasz. Idą goście - sprzątasz. Nie chce Ci się - wybierasz pilniejsze, czyli bardziej atrakcyjne zajęcia. Takie podejście niesie dwa zasadnicze problemy: przez znaczną część czasu panuje bałagan, a interwencyjne sprzątanie najczęściej zwiększa chaos w innych, mniej wyeksponowanych strefach.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Bałagan odsuwa nas od ludzi

Czy pamiętasz moment, kiedy życie towarzyskie zaczęło się toczyć prawie wyłącznie na zewnątrz twojego domu? To prawda, że jest to aktualnie modny i pod wieloma względami wygodny trend - spotkania „na mieście”, gdzie kelner poda kawę i posprząta naczynia. Jeśli dodatkowo masz dar brylowania w towarzystwie, opowiadasz świetne historie, dobrze wyglądasz i fajnie tańczysz - to posiadasz duży kapitał na start wśród ludzi.
Ale żeby nawiązać prawdziwe relacje, zawsze wcześniej czy później trzeba dać coś więcej od siebie. Oczywiście niekoniecznie musi to być przyjęcie we własnym mieszkaniu, niemniej pokazanie miejsca, które określasz „swoim” jest pierwszym krokiem do skrócenia dystansu. Prawdopodobnie jest w Twoim otoczeniu kilka osób (przyjaciele, rodzina, sąsiedzi), które zapraszają cię do swoich domów. Czy jesteś w stanie zrewanżować się organizacją spotkania u siebie?
Nie odwzajemniając zaproszeń, mimowolnie odsuwasz się na margines sfery życia towarzyskiego, jakim są spotkania na domowym gruncie. Jednak często podejmujesz to ryzyko, gdyż otwarcie domu stanowi dla Ciebie.. zbyt duży wysiłek. Przed przygotowaniem przyjęcia, musiałbyś się uporać z generalnymi porządkami i morzem zaległości!
Stopniowo zabijasz w sobie spontaniczność w kontaktach z ludźmi. Spotykasz przyjaciela w pobliżu swojego mieszkania i już masz na końcu języka „chodź, pogadamy u mnie”. W tym momencie uświadamiasz sobie, że twoje mieszkanie przypomina zakurzoną graciarnię i mówisz „szkoda, że już z jestem umówiony w centrum”.
Uważaj! Twój bałagan właśnie odsunął Cię od fajnego człowieka i miłego czasu spędzonego na pogawędce. Z czasem naturalne staje się dla Ciebie odciąganie ludzi od swojego domu, a w konsekwencji również od siebie.

piątek, 1 sierpnia 2014

Bałagan zabija ..powoli?


Otwierasz drzwi.. Uwaga! Wchodzisz! Tuż za progiem, pod nogami kłębią się buty używane w ciągu ostatniego miesiąca. Od razu ogarnia cię irytacja (trzeba uważać żeby w nie nie wleźć) i uczucie zagubienia (gdzie te kapcie?)! Zaniesienie zakupów do kuchni tylko pogarsza twój nastrój. Nie masz gdzie ich postawić! Blaty okupują brudne naczynia, wystarczy nieostrożny ruch i stare opakowania zsuwają się ze stosu. No i .. ten zapaszek. Anty - aromaterapia.
Chcesz już tylko opaść na fotel i .. zatrzymujesz się w pół kroku. Leży tam zawartość zmienianej w porannym pośpiechu torebki - tylko część rzeczy została przełożona do nowej, reszta czeka na segregację i decyzję, co wyrzucić. Próba skorzystania z toalety wygląda niewiele lepiej – najpierw musisz usunąć z klapy sedesu stos bielizny przygotowanej do prania, ale do tej pory nie włożonej do pralki (jest już tam inna porcja).
W rezultacie każdy powrót do mieszkania, zamiast przyjemnej świadomości zbliżającego się relaksu dostarcza stresów, zniechęcenia i.. poczucia winy: jak można tak zapuścić dom!
Można się pocieszać, że przypadki gwałtownej śmierci na skutek domowego bałaganu zdarzają się niezwykle rzadko. Ale.. w dłuższej perspektywie czasu wszechobecny chaos odciska nieuchronne piętno na osobowości. Trudniej się koncentrować na sprawach istotnych, czy w ogóle zebrać myśli – znacznie łatwiej „wyłączyć się” z otaczającego pandemonium w świat filmu czy książki.
Ale wtedy czujesz na karku cierpki oddech wyrzutów sumienia, że próbujesz się zrelaksować zamiast zabrać za porządki. Świadomość ogromu zaległości w pracach domowych powoduje, że jesteś zmęczony zanim się za cokolwiek zabierzesz. I czujesz się gorszy od innych, którzy wydają się bez trudu panować nad własnym otoczeniem. "W tyle głowy" kiełkuje obawa, że tracisz panowanie nad własnym życiem. A może naprawdę przestajesz nad nim panować?