Nowy Rok zaskoczył mnie ogromem zadań i pomysłów. Minęły ponad 2 tygodnie stycznia - a ja dopiero rozejrzałam się, co się dzieje wokoło. I... z przyjemnością odnotowałam fakt, że nie jest aż tak źle jak by mogło być!
Otóż... uratowała mnie rutyna. Jakiś czas temu (zanim zabrałam się za likwidację chaosu w moim życiu), po takich 2 tygodniach zatracenia się w pracy, moje mieszkanie przedstawiałoby pejzaż po walce! Teraz wymaga tylko dopieszczenia i zwrócenia uwagi na szczegóły.
Z przyjemnością odnotowuję małe sukcesy, bo dostarczają mi motywacji do dalszej pracy nas sobą.
Nowe wyzwania zepchnęły nawet na dalszy plan tradycyjne noworoczne postanowienia. Chociaż jedno udało mi się określić: powrót do systematycznych wpisów na blogu :-)
Wkrótce podzielę się z Wami ostatnim odkryciem - pogromca plam wkracza do akcji!
A jakie postanowienia noworoczne zapełniły Wasze kalendarze? I co Wam przyniósł początek 2015?
Mnie niestety przeziębienie. Ale powoli dochodzę do siebie :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę!
UsuńJa jeszcze nie odespałam sylwestra, a tu już ferie za pasem :D
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie, wkrótce zaskoczą Cię... wakacje! Szczęśliwi czasu nie liczą :-)
UsuńJa postanowiłem odpuścić sobie poobiednie desery. Duża rzecz, bo od wieków codziennie podjadałem batony!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Po pierwszych trzech tygodniach będzie już "z górki".
OdpowiedzUsuń